(…) Beata Mendrek
Lubiłam Ją. Miała miły głos, choć rzadko się odzywała. Uważała, że jeśli nie ma nic do powiedzenia, lepiej milczeć. Dobierała starannie słowa, musiała dużo czytać. Lubiłam patrzeć, jak starannie upina włosy, tak, żeby nic nie odstawało. Robiła makijaż, mocny, jakby chciała ukryć się pod maską. Pamiętam, że miała ładną twarz. Nawet Jej to kiedyś powiedziałam… Zamyśliła się przez chwilkę a potem spokojnie odpowiedziała, że o tym wie. Że lubi swoją twarz a makijaż wcale nie jest zasłoną. Nie zdziwiło mnie to, mało mnie dziwiło, bo wiedziałam, że jest wyjątkowa i na swój sposób podziwiałam ją. Lubiłam…
Pewnego dnia zniknęła. Szukałam jej. Czekałam. Próbowałam dopytać ludzi… ktokolwiek widział, ktokolwiek wie… Nikt. Nic.
Patrzę w lustro. Ściągam maskę. Mam ładną twarz i miły głos. Lubię czytać i starannie dobierać słowa. Czasem mówić, ale równie silnie cenię ciszę. Naprawdę zniknęła?