PREZENT Mirosław Badura
Nie wiedziała, że ten prezent będzie tak bolał…
Pamięta to jesienne popołudnie, gdy czerwieniejące słońce wpadając przez okno, kładło długie cienie bukietu róż na tym białym obrusie. Właśnie tym, który jak talizman trzyma w szafie i który dziś niespodziewanie po raz pierwszy od tak dawna rzuciła się jej w oczy. Kazał jej stanąć przed oknem i zamknąć oczy. Czuła delikatne ciepło ostatnich promieni słońca i nagłe, niespodziewane muśnięcie jego dłoni. Zawirowało jej w głowie, jakby zła rzeczywistość zapadała się w nicość. Gdy wtedy zawieszał to serce na jej szyi, nie wiedziała, że będzie ono tak paliło skórę…
Rozstali się następnego dnia, a winy nie było po żadnej ze stron. Rozstali się, bo tak trzeba było, bo tak postanowił ktoś za nich, bo było to mniejsze zło.
Gdy w chwilach trudnych przymyka powieki, pamięta jak czuła się przy nim bezpieczna. Pamięta jego zapach i uśmiech, jego ciepło – nie to cielesne, lecz to płynące z głębi serca… Może dlatego ten prezent tak pali… Mimo wszystko każdego poranka zawiesza na swojej szyi to małe serce i nie potrafi się pozbyć wspomnień…