(…) Katarzyna Janota
A – Pamiętasz jak w 43’ latem pojechaliśmy któregoś ciepłego wieczora do tej, takiej czarnej Gośki, która potem już tylko koty miała?
B – Aaa no było, było! Zabraliśmy wtedy Gośkę i jej koleżankę i stwierdziłeś, że bez świateł wjedziemy w las!
A – Ha ha, to się dziewczyny wystraszyły!
B – Ty też się wystraszyłeś jak Ci zgasł i nie wiedziałeś czy odpali, pamiętasz? No i to gadanie przy dziewczynach, że wszystko niby zaplanowane.
A – Pamiętam, ale popchałeś i zapalił!
B – Noo zapalił, on zawsze palił. Choć jak sześć lat później jechaliśmy z naszymi żonami nad morze to myślałem, że spod Wrocławka nie ruszy. Paliwa wtedy brakło, a wskazówka nie działała…
A – Bo tam już wtedy niewiele działało, ale jechał. No a później zabrał go mój synek i ósemki w zimie kręcił, aż w końcu na moście zawisł i na tym się skończyło…
B – No i co się z nim stało?
A – Nic, mam go w garażu, wyremontowałem!
B – Jedziemy do Gośki…?