Beata Mendrek

Foto nr 42

Foto: Beata Mendrek

(…) Katarzyna Łukasik

Ukryte przed wiekami

W ustach przez Welesa

Z piaszczystego dna utkane

Praoceanicznej toni

Oddane pod opiekę

Rogatego biesa

Który swój sążnisty kij

Krzepko dzierży w dłoni   

Dla jednych schronieniem są

I modłów obszarem

Dla innych udręką

I pokory próbą

Jednako nas kuszą

I tłamszą swym rozmiarem

Na straży tajemnic

W swym bezkresie tkwią

Foto nr 38

Foto: Beata Mandrek

(…) Katarzyna Janota

Stał za nią jak cień. Kiedy upadała był, kiedy się podnosiła był.  Kiedy robiła coś, czym krzywdziła siebie, też był. W chwilach radości, wzruszenia, zwątpienia i zaskoczenia, też był. W dzień kiedy słońce mocno ogrzewało jej ciało a piasek wpijał się bezdusznie  w delikatną tkaninę przewieszoną przez nie, też był. I w nocy kiedy nago spała w atłasowej pościeli, zlewającej się i uwydatniającej piękne kobiece kształty. W chwilach wielkich sukcesów i bolesnych porażek, drobnych przyjemnościach, pierwszym tatuażu odlatującej jaskółki, uśmiechu na widok ukochanego i ulgi kiedy odchodził. Był. Jest z nią i teraz, kiedy spadł kolejny śnieg, zakwitnie pierwszy kwiat i spadnie złoty liść, będzie też przy kolejnym kubku gorącej czekolady  na melancholijnym filmie i zakupie kolejnej bluzki, która w domu wyda się za ciasna. Kiedy odejdzie? Razem z nią. Aniołowie już tak mają. Dlaczego nic nie mówi? Bo pozwala by przeszła tą drogę sama. Ale jeśli posłucha swej intuicji, serca i wyciszy umysł, możliwe, że się poczują.

Foto nr 34

Foto: Beata Mendrek

(…) Paweł Dusza

25 października roku 2022
wylegliśmy leniwie na ulice
rzucając cień okrojony
bez cienia podejrzeń oskarżając
księżyc


Oglądaliśmy słońce
cmokając
i mrużąc oczy
ostatecznie pomijając ciebie


Odkładając grube szare szybki
wracaliśmy do roboty
powiesiliśmy wstyd na orbicie
niepamięci
a w konstelacjach dłoni
zamknięte oczy
wyświetlają powidok
nieznośny


Nie potrafię zapomnieć
bez cienia podejrzeń
miałem oskarżyć ciebie

Foto nr 31

Foto: Antoni Kreis

(…) Beata Mendrek

Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie…
Skrobię łyżką w pusty talerz, jak w puste serce, które pozbawione zostało resztki miłości. Puste, rozranione, samotne.
Twoje krzesło, ulubione… Boje się na nim usiąść. Boje się, że zaleje mnie tęsknota, jeszcze bardziej dotkliwie niż z daleka. Gdyby mogło mówić, opowiedziałoby mi o swoim bólu, o swojej samotności.
Boje się tej ciszy, która nie pozwala zapomnieć…
Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie… dlatego wyobrażam sobie, że jesteś, czuję Twój zapach i słyszę Twój głos. Opowiadasz mi o ostatniej podróży a ja śmieję się ciepło ciesząc, że wróciłeś i… jesteś. Patrzę w Twoje oczy i widzę, że tęskniłeś, że jesteś wykończony, ale szczęśliwy, bo jesteś z powrotem. Blisko… 
Smak gorącej orientalnej zupy to coś dużo więcej niż tylko podróż na inny kontynent. W Twoim towarzystwie, to podróż w czasie i przestrzeni…

Foto nr 25

Foto: Beata Mendrek

USTA Marian Piegza

Artystyczna fotografia, podobnie jak obraz, zmusza swym przekazem do refleksji. Czasami bywa, iż wywołuje ciąg skojarzeń. Tak było też w przypadku zdjęcia pokazującego kobiece, lekko rozchylone i umalowane usta, a poniżej mikrofon. Tajemnicza twarz, gdyż bez jej górnej części. Brak zatem oczu, które są najlepszym wyrazicielem uczuć, wszak usta mogą się śmiać, wypowiadać miłe słowa, a oczy będą zimne lub bez wyrazu.

„Twoje oczy/ Twoje usta/Twoje ręce/Twoją twarz/ Zostawić mam” – śpiewała swego czasu Agnieszka Chylińska, a inna piosenka sprzed lat głosiła: „Twoje usta rozpalone/Twoje oczy roześmiane”, w kolejnej zaś proszono „daj mi twe usta”, a jeszcze starszy szlagier stwierdzał, że „usta milczą,/serce śpiewa”. Już te fragmenciki znanych utworów śpiewanych dowodzą, że oczy, a jeszcze bardziej usta są częstym motywem kompozycji.

Pięknie ujął to Jan Brzechwa w wierszu „Te same usta”, pisząc: „Gdy nocą letni omdlewa znój,/ Twe usta szemrzą: „tyś mój, tyś mój”,/ Twe usta czynią tajemny znak,/Abym całował je tak – a – tak.”

Czy można się dziwić, że usta są inspiracją dla twórcy? W żadnym wypadku.  Usta – szczególnie kobiece, podkreślone makijażem – przyciągają męskie spojrzenia i zachęcają do kontaktu. Potem te usta mogą szeptać czułe słówka, mogą wypowiadać słowa miłości, westchnieniem podkreślić intymność chwili. Jednak te same usta mogą ranić ostrym słowem, mogą rzucać oskarżenia, klątwy, a często doprowadzone do ostateczności bluzgać wulgaryzmami. Mogą wznosić modlitwy lub tryskać bezbożnym jadem. Zastanawiamy się wtedy, czy te słowa wychodzą z ust tej samej osoby, która wyrażała nimi radość, miłosną ekstazę?

Usta człowieka, zdobione wargami, kryją za sobą zęby. Te zaś są niemal niezbędne przy spożywaniu posiłków. Mogą także kąsać miłośnie i wściekle gryźć w chwilach złości, czy zagrożenia,  upodabniając ludzi do dzikich zwierząt. Zęby pokazujemy w uśmiechu, lecz często też niemal szczerzymy w zwierzęcym odruchu wściekłości.

Zatem musimy się zgodzić, że usta to potężna broń człowieka. Możemy nimi wypowiadać słowa wzywające do działania, nawołujące do walki. Możemy wzniecać nimi aplauz, albo nakazywać totalne milczenie. Usta są pomocne w artykulacji głosek i tym samym w budowaniu wyrazów, tworzeniu zdań. Dzięki nim się komunikujemy z innymi ludźmi. One mogą również tworzyć inne dźwięki, jak świsty, charczenia, mruczenia, co z pewnością niegdyś poprzedzało umiejętność mówienia.

Doświadczenie dowodzi, że każda broń z czasem musi ulec pewnemu wspomaganiu. Dlatego też wymyślono m.in. mikrofon, czyli urządzenie wzmacniające głośność dźwięku. Jednak i on w ramach postępowego pędu ulegał wielokrotnej modyfikacji i ulepszaniu.

Zatem usta i mikrofon to elementy niezbędne w środkach masowego przekazu typu radio, telewizja, film, słuchowisko itp. Wykorzystywały je zawsze siły władzy. W czasach PRL na ulicach miast rozwieszone były głośniki siejące wymaganą propagandę. Jednak sam głośnik i mikrofon zawsze wymagały ust, które podawały nakazane treści. Czasami usta nie zgadzały się z wypowiadanymi (czytanymi) słowami, lecz konformizm, czyli bezkrytyczne podporządkowanie się normom, wartościom i poglądom uznanym za obowiązujące, zmuszał je do uległości. Tak więc można tu wrócić do początkowej myśli, iż brak oczu, ich wyrazu jest tu nader istotny.

Być może autor zdjęcia chciał nam w ten sposób przekazać, byśmy byli powściągliwi w odbiorze słów, byśmy niczym święty Tomasz nie uwierzyli, póki nie zobaczymy?…

Foto nr 20

Foto: Paweł Dusza

(…) Beata Mendrek

Miałam kiedyś sąsiada, który grzecznie mówił dzień dobry. Uśmiechał się przy tym, jakby właśnie zaświeciło słońce. Pożyczał ode mnie cukier i oddawał zawsze z niespodzianką. Czasem odbierał moją pocztę. Czasem podlewał kwiatki na naszym wspólnym wielkim tarasie. Kiedy wychodził do sklepu, pytał, czy czegoś nie potrzebuję, a gdy ugotował coś wyjątkowego, nieśmiało częstował.
Nie chciał nic w zamian.
Czasem zaglądał w moje okna…
Był swego rodzaju Aniołem Stróżem. Dobrym duchem tego domu. Był tam zawsze, kiedy chciałam, żeby był.
Kiedyś zostawił kartkę w moich drzwiach. Na pięknym papierze ze starannie zapisanym adresem. Jego nowym adresem. Zadrżałam, poczułam ogromny niepokój. Nie chciałam w to uwierzyć. Odruchowo odwróciłam kartkę i przeczytałam drugą część wiadomości: WIESZ, ŻE JESTEM, NAWET JEŚLI MNIE NIE MA, TO JESTEM…

Foto nr 17

Foto: Kamil Gajda

(…) Beata Mendrek

Są takie miejsca, które z pozoru wydają się bezpieczne, spokojne.
Kraków, Lwów, Barcelona. Praga, Wiedeń, Berlin. Rzym, Madryt, Paryż, Strasburg. Bruksela, Londyn, Warszawa.
Są takie zakamarki, w których można się schować i poczuć dobrze, zapomnieć o zagrożeniu, o biedzie, chłodzie, nienawiści czy zwykłej, nie-ludzkiej nietolerancji.
Są miejsca, w których można pokarmić gołębie i jedynym zmartwieniem może być kończący się chleb w kieszeni. Można siedzieć i zapomnieć o wszystkim.
Tymczasem w tym cudownie wakacyjnym wielkomiejskim zgiełku majaczą idee, ważne słowa, manifesty. Majaczą cichutko, niezauważenie, nieśmiało, bez odpowiedniej siły przebicia. Ale są i to ważne… Paz Sim! Guerra Nao!

Foto nr 11

Foto: Katarzyna Janota

(…) Beata Mendrek

Lubiłam Ją. Miała miły głos, choć rzadko się odzywała. Uważała, że jeśli nie ma nic do powiedzenia, lepiej milczeć. Dobierała starannie słowa, musiała dużo czytać. Lubiłam patrzeć, jak starannie upina włosy, tak, żeby nic nie odstawało. Robiła makijaż, mocny, jakby chciała ukryć się pod maską. Pamiętam, że miała ładną twarz. Nawet Jej to kiedyś powiedziałam… Zamyśliła się przez chwilkę a potem spokojnie odpowiedziała, że o tym wie. Że lubi swoją twarz a makijaż wcale nie jest zasłoną. Nie zdziwiło mnie to, mało mnie dziwiło, bo wiedziałam, że jest wyjątkowa i na swój sposób podziwiałam ją. Lubiłam…
Pewnego dnia zniknęła. Szukałam jej. Czekałam. Próbowałam dopytać ludzi… ktokolwiek widział, ktokolwiek wie… Nikt. Nic.
Patrzę w lustro. Ściągam maskę. Mam ładną twarz i miły głos. Lubię czytać i starannie dobierać słowa. Czasem mówić, ale równie silnie cenię ciszę. Naprawdę zniknęła?

Foto nr 8

Foto: Beata Mendrek

PREZENT Mirosław Badura

Nie wiedziała, że ten prezent będzie tak bolał…

Pamięta to jesienne popołudnie, gdy czerwieniejące słońce wpadając przez okno, kładło długie cienie bukietu róż na tym białym obrusie. Właśnie tym, który jak talizman trzyma w szafie i który dziś niespodziewanie po raz pierwszy od tak dawna rzuciła się jej w oczy. Kazał jej stanąć przed oknem i zamknąć oczy. Czuła delikatne ciepło ostatnich promieni słońca i nagłe, niespodziewane muśnięcie jego dłoni. Zawirowało jej w głowie, jakby zła rzeczywistość zapadała się w nicość. Gdy wtedy zawieszał to serce na jej szyi, nie wiedziała, że będzie ono tak paliło skórę…

Rozstali się następnego dnia, a winy nie było po żadnej ze stron. Rozstali się, bo tak trzeba było, bo tak postanowił ktoś za nich, bo było to mniejsze zło.

Gdy w chwilach trudnych przymyka powieki, pamięta jak czuła się przy nim bezpieczna. Pamięta jego zapach i uśmiech, jego ciepło – nie to cielesne, lecz to płynące z głębi serca… Może dlatego ten prezent tak pali… Mimo wszystko każdego poranka zawiesza na swojej szyi to małe serce i nie potrafi się pozbyć wspomnień…

Beata Mendrek

Kiedy budzi mnie słońce…otwieram oczy i patrzę, spokojnie z uśmiechem…
Patrzę zza delikatnej natury koronki, zza miękkiej pościeli…
Patrzę spokojnym spojrzeniem, głębokim oddechem, lekkością gestu i słowa…

Patrzę na świat cicho i spokojnie

Foto: Arkadiusz Ławrywianiec

Artysta fotografik. Zawodowo zajmuje się także projektowaniem graficznym. Od 2008 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Od 2011 członek Zarządu, a od 2020 Członek Okręgowej Komisji Kwalifikacyjnej ZPAF Okręg Śląski. Wykładowca w Szkołach Fotografii w Katowicach, Zabrzu i w Tychach w zakresie Kompozycji Obrazu Fotograficznego, Estetyki fotografii oraz Technik Fotograficznych i Podstaw fotografii. Organizatorka i wykładowca kursów i warsztatów fotograficznych. W latach 2003 – 2006 założycielka i uczestniczka działań Grupy Fotograficznej NATECHWILE.  Aktualnie, od 2014 – kuratorka NATECHWILE PROJEKT – program promocji „młodej fotografii” – wystawy i prezentacje młodych twórców.

Od roku 2002 organizatorka i współorganizatorka wielu wystaw i projektów artystycznych.

Jej prace znajdują się w zbiorach Muzeum Śląskiego w Katowicach, Śląskiej Kolekcji Fotografii Artystycznej w Katowicach, Muzeum Miejskiego w Sosnowcu oraz w kolekcjach prywatnych.
Strona autorska – www.horyzonty.net

Fotografie z projektu „Patrzę na świat cicho i spokojnie”