(…) Arkadiusz Ławrywianiec
Wielowymiarowość, wielokulturowość, nasze życie takie jest, a przynajmniej powinno być. Wtedy niesie ze sobą niespodzianki, nie jest nudne, daje nam możliwość wyboru. Reszta to nasza konsekwencja działania.
(…) Arkadiusz Ławrywianiec
Wielowymiarowość, wielokulturowość, nasze życie takie jest, a przynajmniej powinno być. Wtedy niesie ze sobą niespodzianki, nie jest nudne, daje nam możliwość wyboru. Reszta to nasza konsekwencja działania.
(…) Antoni Kreis
– Może dziś, może jutro, znów przyjdę do Ciebie – powiedziała dziewczyna o płonących włosach.
– Podasz mi dłoń? Bo przecież mnie potrzebujesz? Wierzysz w Chrystusa i ciężkie metalowe riffy, a ja mogę dać Ci kilka chwil spokoju, ciszy i ukojenia – zaplotła włosy w gruby warkocz.
– Pragniesz mojego towarzystwa, dotyku moich rąk i cichego głosu? – zapytała, a włosy zapłonęły jeszcze bardziej.
– Dam Ci to wszystko ale spójrz na mnie i powiedz, że mnie pragniesz! Pomodlimy się do Boga, żeby wszystko znów było tak, jak dawniej…
On stał dalej, bez ruchu, nieobecny, zasłuchany w dźwięki z nowej płyty swoich idoli.
Dziewczyna rozpuściła swoje włosy, które już nie płonęły. Odeszła…
(…) Antoni Kreis
Teatr czy misterium…
Prawda czy legenda…
Modlitwa czy ciekawość…
Wierzymy czy szukamy prawdy…
Obserwujemy czy przeżywamy…
Misterium…
Teatr…
Modlitwa…
Ciekawość…
Wiara…
Prawda…
Obserwacja…
Przeżycie…
?
?
(…) Katarzyna Janota
W domu rodzinnym nie miała łatwo. Nigdy się nie przelewało. Rodzina niepełna, nikt dla nikogo czasu nie miał. Szybko usłyszała, że czas iść zarabiać. Ale ile może zarobić dziewczyna po podstawówce. Lubiła grać na perkusji dlatego często chodziła do pobliskiego pubu, gdzie czasami pozwalano jej zagrać ulubiony kawałek Queen „We will rock you”. Kilka lat później wyjechała do Anglii, mieszkała tam większość życia. Po latach, będąc w wieku emerytalnym stwierdziła, że to był najlepszy czas, wtedy czuła, że żyje. Miała wszystko, przystojnego chłopaka, stałą, dobrze płatną pracę, mieszkanie urządzone w stylu glamour i grono przyjaciół, które uwielbiało, podobnie jak ona imprezowe, nocne życie. Mogła nago, w poszarpanych włosach biec przez miasto w poalkoholowym szale i nic ją nie ruszało. Wiedziała, że biegnie we właściwym kierunku. Ktoś, kiedyś rzucił mimochodem na ulicy „Ej dziewczynko, kim jesteś?, odwróciła się, podała dłoń i odparła „Odważna Monika, która dała sobie szansę!”.
(…) Paweł Dusza
Hej chłopcy
Dajmy spokój
Chodźmy sobie polewać
Strzelmy niejednego
Bez zazdrości opowiedzmy
o swoich nowych
samochodach
Bez zawiści zachwyćmy się
żonami
kolegów
Hej chłopcy
Szkoda czasu
Lepiej zmarnujmy go
razem
na strzelaniu okiem
do nieznajomych
Okopmy się wspomnieniami
Młodzi byliśmy
Piękni
Hej chłopcy
Dosyć już
Dorzućmy do ognia
i siądźmy wkoło
Nieważne czy
śpiewać będziemy
za głośno
Mogą nas usłyszeć
Hej chłopcy
Bądźcie facetami
Katar może nas zabić
Odłóżmy to co
skaleczyć może wiecznie
Tak że w krzyżu
zaboli
Albo znajdą nas
pod niejednym pochyłym
na tym świecie.
(…) Antoni Kreis
ZA CHWILĘ mnie powieszą
Już nie będzie mnie
Wrogowie się cieszą
Przyjaciół nie mam, nie!
ZA CHWILĘ gruby sznur
Na szyję włożą mi
Jedna krótka chwila
Potem już nie będzie nic…
Dziki tłum żądny krwi
Stoi w blasku słońca
Na horyzoncie lśni
Długa droga bez końca…
ZA CHWILĘ mnie powieszą…
(…) Antoni Kreis
Ściana to horyzont, który zmienił się nie do poznania…
Wyrósł, zmężniał upodobnił się do betonowego muru i stał się nie do przebycia…
Kiedy był młody, był ledwie kreską umykającą przed ludzkim wzrokiem.
Droczył się z każdym, kto chciał dowiedzieć się, co jest dalej.
Wędrowcy podchodzili coraz bliżej i bliżej a horyzont umykał, umykał i znów był daleko…
Czy ktoś kiedykolwiek dojrzał, co jest za nim?
Teraz, kiedy starość zaczęła doskwierać i życie ciągle w biegu stało się uciążliwe, horyzont postanowił, że już nie będzie biegał, stanie w miejscu i zmieni się w stateczną, grubą ścianę nie do przebycia. Nie rozumiał, dlaczego ludzie ciągle tak gnają i marzą o tym, żeby zobaczyć co jest za nim. A za nim jest przecież to samo, tylko z drugiej strony…
Do czego właściwie służy horyzont?
(…) Mirosław Badura
Kiedyś się jej nieudało
Byłem czujny
Uwięziła moje serce
W klatce metalowych klamr
Teraz pochłania mnie chłodem
Zimnych stóp i dłoni
Wdziera się coraz głębiej w moją głowę
Kiedyś się jej nieudało
Więc przyszła ponownie
Rozpaliła me serce
Ciało uczyniła płomieniem
Trawiącym wszystkie zakamarki duszy
Teraz spopielona miłość
Pieszczona jest wiatrem
Moja pamięć w niepamięci twojej
(…) Antoni Kreis
Nie wchodź tam! Zatrzymaj się! Stój! Nie idź dalej! Wracaj! Zapada zmrok, już za chwilę ciemność ogarnie świat. Jeśli wejdziesz w czarną czeluść lasu opadną Cię strachy, lęki i wszystko to, od czego starasz się uwolnić! Spójrz, brzozy, jak Strażnicy Lasu stoją na jego skraju i ostrzegają! Zawróć! Zawróć, póki jeszcze czas! Gdy dopadnie Cię przerażenie będzie już za późno! Gdy Twoje gardło ścisną szpony strachu, nie zdołasz się wyzwolić! Każdy szmer, szelest wyda Ci się groźnym wystrzałem
a wszechobecna cisza pozbawi Cię oddechu! Nie boisz się? Nie odczuwasz strachu? Śmiejesz się
z moich obaw? Mówisz: bzdury, zabobony, głupie żarty. Masz rację! Ale szkoda, że nie ma już świata baśni, nikt dziś już nie wierzy w przesądy, w świat niepoznany, w leśne duchy, zjawy, skrzaty, elfy i inne fantastyczne stwory! Szkoda, że nikt już dziś nie wierzy…
(…) Antoni Kreis
… 4 lipca wieczorem umówiłem się z nią w kawiarni na rogu
4 lipca po południu padał deszcz
Gdy zapadał zmrok deszcz przestał padać
Choć chmury nadal zakrywały niebo
4 lipca wieczorem czekałem długo
Nie przyszła…
… 5 lipca wieczorem umówiłem się z nią w kawiarni na rogu
5 lipca po południu padał deszcz
Gdy zapadał zmrok deszcz przestał padać
Choć chmury nadal zakrywały niebo
5 lipca wieczorem czekałem długo
Nie przyszła…
… 6 lipca wieczorem umówiłem się z nią w kawiarni na rogu
6 lipca po południu padał deszcz
Gdy zapadał zmrok deszcz przestał padać
Choć chmury nadal zakrywały niebo
6 lipca wieczorem czekałem długo
Nie przyszła…
… 7 lipca wieczorem poszedłem do kawiarni sam
7 lipca po południu padał deszcz
Gdy zapadł zmrok deszcz padał nadal
Chmury zakrywały niebo
Nie czekałem…