(…) Łukasz Cyrus Ślady na mojej skórze przypominają mi o podróży, którą odbyłem przez życie. Są jak kamienie milowe na mapie mojego życia. Każdy oznacza upływ czasu i doświadczenia, które miałem. Czasami wzbudzają miłe wspomnienie, czasem mniej. Życie jest pełne nieoczekiwanych zdarzeń, a moja skóra nosi ich ślady. Są integralną częścią tego, kim jestem i nie chciałbym innych.
To zdjęcie jest wspomnieniem odległej przeszłości, pełnej nostalgii i zapomnianych chwil. Jego wyblakłe kolory przypominają czas stracony dla nas, kiedy życie wyglądało inaczej. Przynosi poczucie tęsknoty, przypomnienie prostszych czasów, kiedy życie było beztroskie. Niczym kamyk znaleziony w piasku, wywołuje falę wspomnień chwil zatrzymanych dawno temu, które przynoszą słodko-gorzki ból. Być może nigdy nie będziemy w stanie w pełni odtworzyć tego czasu, ale fotografia pomaga nam pamiętać i zatrzymać wspomnienia na trochę dłużej.
Szczelina zawsze pobudza moją ciekawość. Nieważne czy patrzę w dół, czy w górę. Szczyt budynków kończących pewną namacalną strefę otwiera przede mną nową przestrzeń, nieznaną. Co znajdę za tym, co przysłania mi to co chciałbym poznać? Wyobraźnia już pracuje.
Zadrapałam się. Poczułam lekki ból. Takie lekkie draśnięcie, którego czasem nawet mogłabym nie zauważyć. Nic nie znaczące. Delikatne. Wpisane w codzienność.
Za chwilę już nie pamiętam, już nic nie czuję, nic nie boli. To było tylko chwilowe odczucie, chwila słabości. Malutka, nieważna, już nieistotna. Idę dalej, silniejsza, pewniejsza, że każde takie zranienie buduje, umacnia i dodaje odwagi.
Kolejna rana, kolejny nic nieznaczący ból, kolejny ślad, blizna. Chwila uwagi spowodowana nieuwagą… Nic wielkiego, zwykłość, codzienność. Każdego dnia.
Tylko czemu te łzy płyną bezustannie? Czemu są coraz gęstsze i czarniejsze? Czemu płyną nie zważając na mnie? Przecież to moje łzy. Moje blizny, moje rany… Powinny się mnie słuchać, a nie płynąć swoim życiem… Przecież to moje życie… To chyba moje życie? Chyba, że zapisuję nie swoją czystą kartkę, może ja to nie ja? Jak nie moje łzy…
Miałam sen, to była bardzo długa droga, zwężała się. Wszystko było w odcieniach szarości i czerni, ale przy końcu było jakby jaśniej, światło? Zaciekawiło mnie to. Chciałam tam dojść, jak najszybciej. To był pewien rodzaj dziecięcej ekscytacji w oczekiwaniu na gwiazdora. Przyciągało mnie niczym magnez, czułam, że tam spotka mnie coś co zmieni wszystko, co do tej pory czułam, o czym myślałam. Nie bałam się niczego, szłam w ufności, że wszystko co się wydarza, wydarza się dla mojego dobra. Przecież wszechświat nie ma na nas złego planu. Nie doszłam. Obudziłam się z lekkim rozczarowaniem, smutkiem ale zaraz za tym pojawiło się uczucie, że przecież droga jest ważna, a nie cel. Niech ten dzień się już skończy! Czekam na zaśniecie, może znowu tam pójdę.
Ściana to horyzont, który zmienił się nie do poznania…
Wyrósł, zmężniał upodobnił się do betonowego muru i stał się nie do przebycia…
Kiedy był młody, był ledwie kreską umykającą przed ludzkim wzrokiem.
Droczył się z każdym, kto chciał dowiedzieć się, co jest dalej.
Wędrowcy podchodzili coraz bliżej i bliżej a horyzont umykał, umykał i znów był daleko…
Czy ktoś kiedykolwiek dojrzał, co jest za nim?
Teraz, kiedy starość zaczęła doskwierać i życie ciągle w biegu stało się uciążliwe, horyzont postanowił, że już nie będzie biegał, stanie w miejscu i zmieni się w stateczną, grubą ścianę nie do przebycia. Nie rozumiał, dlaczego ludzie ciągle tak gnają i marzą o tym, żeby zobaczyć co jest za nim. A za nim jest przecież to samo, tylko z drugiej strony…
Do czego właściwie służy horyzont?
Projekt „10 I 10 I Human”
Fotograficzno-literacki Projekt „10 I 10 I Human”, to chęć ukazania zmian we współczesnej fotografii, która będąc już nie tylko dokumentem, coraz bardziej staje źródłem inspiracji. Fotografie w projekcie, stają się punktem wyjścia do dalszej podróży, tym razem związanej ze słowem