niech Twoje życie będzie piękną podróżą, którą przemierzaj ze spokojnym umysłem i radosnym sercem. W dokonywaniu wyborów słuchaj swojego wewnętrznego głosu, on Cię poprowadzi ! Nie oddalaj się od siebie, mimo, że świat będzie próbował wtłoczyć Cię w sztywny schemat działania. Twoje drogi kręte czy proste wąskie czy szerokie niech przenoszą Cię w piękne rejony życia, tam zbieraj doświadczenie, buduj swoją siłę i moc. W chwilach zwątpienia, poczucia niekompletności, porażki, braku zatrzymaj się, złap świeży wdech i uświadom sobie jak wielkie piękno jest w tym ukryte i jak ogromne możliwości kreacji daje. Pamiętaj, że masz nieograniczone możliwości więc kiedy nie możesz jechać, idź, biegnij, płyń, bądź ciekawa, rozsmakuj się w życiu, eksploruj, odczuwaj, obserwuj i kochaj prawdziwie.
Wycelowałam w Twoje serce. Chciałam, żebyś mnie kochał… Pokochałeś. Kochałeś, szczerze i oddanie. Pomimo wszystko, codziennie, na zawsze. Kochałeś i pozwalałeś się kochać. Czasem znikałeś. Byłam spokojna, bo wiedziałam, że jest w Tobie dużo dzikości, natury, która nieustannie Cię woła, przypomina o swojej tęsknocie. Nie chciałam byś tęsknił, dlatego spokojnie czekałam aż wrócisz. Zadowolony, nasycony, spełniony. Taki idealny, męski, silny i mój. Czasem, przyglądałeś się długo swojej bliźnie na sercu. Zastanawialiśmy się wspólnie, czy zniknie, a jeśli tak, to kiedy… Nie znikała, była świeża i żywa, jak uczucie, jakie do siebie żywiliśmy. Uczucie silne, takie umocowane, zakotwiczone, ukorzenione. Za każdym razem jak wracałeś, było silniejsze…
Ściana to horyzont, który zmienił się nie do poznania…
Wyrósł, zmężniał upodobnił się do betonowego muru i stał się nie do przebycia…
Kiedy był młody, był ledwie kreską umykającą przed ludzkim wzrokiem.
Droczył się z każdym, kto chciał dowiedzieć się, co jest dalej.
Wędrowcy podchodzili coraz bliżej i bliżej a horyzont umykał, umykał i znów był daleko…
Czy ktoś kiedykolwiek dojrzał, co jest za nim?
Teraz, kiedy starość zaczęła doskwierać i życie ciągle w biegu stało się uciążliwe, horyzont postanowił, że już nie będzie biegał, stanie w miejscu i zmieni się w stateczną, grubą ścianę nie do przebycia. Nie rozumiał, dlaczego ludzie ciągle tak gnają i marzą o tym, żeby zobaczyć co jest za nim. A za nim jest przecież to samo, tylko z drugiej strony…
Nie mogę zapomnieć. Nie pozwalają mi zapomnieć. Do końca pozostanę w bólu i poczuciu winy. W poczuciu niesprawiedliwości, bo nie zrobiłem wszystkiego by Jej pomóc. Dziś patrzę w punkt. Nic ze sobą nie niesie, nie ma w nim żadnej wskazówki, żadnej „dobrej rady”, żadnego oparcia. Stoję i patrzę w ciemną przestrzeń, nie widząc nic wokół. Nic wokół mnie nie wydaje się dobre, nic mnie nie cieszy. Jestem sam ze swoim bólem… Ze swoim strachem. Z krzywdą jakich się dopuściłem. Sumienie już nie ma siły krzyczeć. Majaczy już we mnie tylko pamiętając jak silne emocje kiedyś wzbudzało. Jestem pusty, zgaszony. Jestem albo właściwie już mnie nie ma… Nic nie pomoże, nie dostrzegę już kolorów, nawet jeśli są… Ona była…
Na świat spoglądamy przez pryzmat lekcji, które życie nam dało. Jak w kalejdoskopie, na jego obraz składają się fragmenty naszych doświadczeń i wspomnień. Wędrujemy przez życie uliczkami ciasnymi niczym horyzonty naszej wyobraźni. Kres możliwości przebiega tam, gdzie kres naszej wiary i odwagi.
Na świat, niczym obraz zamknięty w ramy, patrzymy własnymi oczami i stwarzamy go. Jak w lustrze, z siebie samych.
Gdy widz jest twórcą, a świat jest obrazem, gdy obraz jest światem, a twórca widzem, niewinne spojrzenie nie istnieje. Widz patrzy na świat narcystycznym okiem.
A – Pamiętasz jak w 43’ latem pojechaliśmy któregoś ciepłego wieczora do tej, takiej czarnej Gośki, która potem już tylko koty miała?
B – Aaa no było, było! Zabraliśmy wtedy Gośkę i jej koleżankę i stwierdziłeś, że bez świateł wjedziemy w las!
A – Ha ha, to się dziewczyny wystraszyły!
B – Ty też się wystraszyłeś jak Ci zgasł i nie wiedziałeś czy odpali, pamiętasz? No i to gadanie przy dziewczynach, że wszystko niby zaplanowane.
A – Pamiętam, ale popchałeś i zapalił!
B – Noo zapalił, on zawsze palił. Choć jak sześć lat później jechaliśmy z naszymi żonami nad morze to myślałem, że spod Wrocławka nie ruszy. Paliwa wtedy brakło, a wskazówka nie działała…
A – Bo tam już wtedy niewiele działało, ale jechał. No a później zabrał go mój synek i ósemki w zimie kręcił, aż w końcu na moście zawisł i na tym się skończyło…
B – No i co się z nim stało?
A – Nic, mam go w garażu, wyremontowałem!
B – Jedziemy do Gośki…?
Projekt „10 I 10 I Human”
Fotograficzno-literacki Projekt „10 I 10 I Human”, to chęć ukazania zmian we współczesnej fotografii, która będąc już nie tylko dokumentem, coraz bardziej staje źródłem inspiracji. Fotografie w projekcie, stają się punktem wyjścia do dalszej podróży, tym razem związanej ze słowem