Antoni Kreis

Foto nr 41

Foto: Antoni Kreis

(…) Jolanta Rycerska

Tutaj widziałam Cię ostatni raz. Leżałaś już długo, drżąca, blada, a ja przybiegłam do Ciebie po cukierek. Pamiętam, jak wpadłam w tę ciszę. Byłaś Ty, było coś słodkiego, być może szept, wyciągnięta dłoń, ale ja widziałam już tylko JĄ – wielką dziurę w podłodze, u wezgłowia łóżka. Jej ziemista przestrzeń rosła i rosła, coraz głębiej, bliżej, ciemniej. Poczułam wilgoć, chłód i wszystko, co przyszło zrozumieć. Uciekłam.

Po latach, gdy patrzę na ten pokój, mój zegar biegnie tylko wstecz. Temu miejscu nie dopiszę już innej historii. Czas stoi, jak osinowy kołek wbity w sedno dziecięcej nieświadomości.

Foto nr 37

Foto: Antoni Kreis

(…) Łukasz Cyrus

Wszystkie wysiłki fotografii muszą skupiać się na poszukiwaniu drogi wyjścia z ograniczeń własnej wyobraźni. Na przekroczeniu pozornie niemożliwego, by zrozumieć istotę rzeczy ukrytą pod matnią pozorów.
Fotografia to próba wyjścia z labiryntu przyzwyczajeń, ograniczeń, barier, uprzedzeń i zahamowań. To poszukiwanie nitki i drogi do kłębka.

Foto nr 35

Foto: Mirosław Badura

(…) Antoni Kreis

Złota kołatka… zastukam… będziesz tam, to mi otworzysz… a jeśli Cię nie ma?

Stuk!

        Stuk!

                Stuk!

Złota kołatka… Jesteś? A może Ty już dawno tutaj nie mieszkasz?

                                                  Stuk!

                                                          Stuk!

                                                                  Stuk!

Złota kołatka… Otwórz! Zaproś mnie do siebie… Tak jak dawniej poczęstujesz mnie herbatą
w porcelanowej filiżance, a ja jak zawsze opowiem Ci o wielkim świecie, z którego właśnie wróciłem…

                                                                                           Stuk!

                                                                                                   Stuk!

                                                                                                           Stuk!

Złota kołatka… Napiłbym się herbaty! Popatrzył w oczy. A może wyszłaś na chwilę? Do sklepu? Do fryzjera?

                                                                                                                                   Stuk?

                                                                                                                                           Stuk?

                                                                                                                                                   Stuk?

Złota kołatka… Że co? Ta pani już tutaj nie mieszka? No tak, wyjechała… Siedziała przy oknie i wciąż czekała… Nie doczekała się? W końcu przestała czekać i wyjechała… No tak… Czego od niej chcę?  Teraz to już nieważne!

Stuk!

        Stuk!

                Stuk!

Złota kołatka…

                                                  Stuk!

                                                          Stuk!

                                                                  Stuk!

Złota kołatka…

                                                                                            Stuk!

                                                                                                   Stuk!

                                                                                                           Stuk!

Złota kołatka…

                                                                                                                                    Stuk?

                                                                                                                                           Stuk?

                                                                                                                                                   Stuk?

Foto nr 31

Foto: Antoni Kreis

(…) Beata Mendrek

Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie…
Skrobię łyżką w pusty talerz, jak w puste serce, które pozbawione zostało resztki miłości. Puste, rozranione, samotne.
Twoje krzesło, ulubione… Boje się na nim usiąść. Boje się, że zaleje mnie tęsknota, jeszcze bardziej dotkliwie niż z daleka. Gdyby mogło mówić, opowiedziałoby mi o swoim bólu, o swojej samotności.
Boje się tej ciszy, która nie pozwala zapomnieć…
Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie… dlatego wyobrażam sobie, że jesteś, czuję Twój zapach i słyszę Twój głos. Opowiadasz mi o ostatniej podróży a ja śmieję się ciepło ciesząc, że wróciłeś i… jesteś. Patrzę w Twoje oczy i widzę, że tęskniłeś, że jesteś wykończony, ale szczęśliwy, bo jesteś z powrotem. Blisko… 
Smak gorącej orientalnej zupy to coś dużo więcej niż tylko podróż na inny kontynent. W Twoim towarzystwie, to podróż w czasie i przestrzeni…

Foto nr 24

Foto: Kamil Gajda

(…) Antoni Kreis

To był sen. Dziewczynka z Zapałkami śniła o tym, że wokoło jest ciepło, sucho i bezpiecznie. Zima odeszła, śniegi stopniały a wraz z Wiosną przyszły dodatnie temperatury, dzięki którym brak ciepłego odzienia nie był już problemem na miarę życia i śmierci. Była brudna i zmęczona – to fakt, ale najważniejsze, że udało jej się zamienić pudełko z zapałkami – dziś już niepotrzebne, na duży bochenek chleba. Głód jej nie grozi, a jak trochę odpocznie pójdzie umyć się w strumyku!

A może…? Gospodarz domu, na progu którego usiadła wpuści ją do środka i będzie mogła w nim zamieszkać? Świat jest przecież taki piękny, a sny jeszcze piękniejsze!

Foto nr 22

Foto: Katarzyna Janota

MODLITWA Antoni Kreis

O Panie Nasz, Któryś Jest W Niebie

Z Aniołami Jak Motyle, Które Wielbią Ciebie

Aniołami, Co W Kolorowych Sukienkach

Które Im Szyła Święta Panienka

Zapomniany W Kącie Dziś Ciemnym Leżysz

W Dobro I Miłość Na Świecie Nie Wierzysz

Dawno Już Cię Z Obłoków Strącili

Do Krzyża Żelazem Okrutnie Przybili

Samotny, Przez Wszystkich Dziś Opuszczony

Dziobią Twe Ciało I Kruki I Wrony

Ludzie Cię Nie Chcą, Innych Mają Idoli

Cisza I Pustka Wnet Cię, Jezu Zaboli

Rozpaczy Wokół Słychać Odgłosy

Znów W Miastach I Na Wsiach zapłonęły Stosy

Wojna Na Świecie! I Znów Jest Wesoło

Pod Czerwoną Gwiazdą Diabły Tańczą Wkoło

Господи, благослови мир у світі  (Pobłogosław Panie, Daj Pokój Na Świecie)

Ми просимо вас, ми ваші діти  (My Cię Prosimy, My Twoje Dzieci)

Cлава Україні i wszystkim innym…

Foto nr 14

Foto: Antoni Kreis

(…) Katarzyna Łukasik-Patoń

AhWolności

Najdroższa!

Mój kwiecie

TO Ciebie

pragnę najbardziej

w świecie

To Tobie

pomniki się stawiać

powinno

DLa Ciebie

hoNory, słodycze

i winO

Dla Ciebie

Najdroższa!

swój żywot poŚwięcę

Przy Tobie

Kochana!

do Stwórcy ulecę

Jak Ćma

Ku światłu

z wiarą i nadzieją

Po Ciebie

O Pani!

Gwieździstą pobiegnę aleją

Foto nr 10

Foto: Antoni Kreis

KRZYŻ, SYMBOL MĘĆZEŃSTWA W DRODZE DO ZWYCIĘSTWA… Kamil Gajda

Poniosłem swój krzyż. Dźwigałem go przez lata.
Nie dla poklasku czy w dowodzie męstwa,
lecz napierając do przodu,
to część mego jestestwa.
Krzyż nienamacalny, a przy tym twardy i szorstki,
Krzyż niechciany. Nie prosiłem o niego.
On został mi dany,
nim pierwszy krzyk wybrzmiał z gardła mego.
Krzyż srogi, żeliwny, pokryty rdzą i rysami.
Niedoskonały.
Nasze oblicza są sobie podobne,
szare, wytarte i spojrzeń niegodne.
Plączę nogami, tracę wątłe siły,
Krzyż potężnieje,
jakby ze stu się składał.
Jak gdybym cudze ciężary do swoich dokładał.
Wszystko nieważne.
Choć droga wiedzie dalej,
Ja Krzyż swój kochany w tym miejscu postawię.
Stąd mam widok na całe me życie, i to co po nim zostanie.

Foto nr 4

Foto: Antoni Kreis

WIARA NR 8 Krystian Gałuszka

Adam mieszka na poziomie +53. Adam pracuje na poziomie -14. W wolnym czasie Adam przebywa między poziomami -11 a +20. Acz ma przywilej bywać na przedostatnim poziomie +79, gdzie nie bez przyjemności dorabia jako toy boy – Mów mi Charlotte – wita go zawsze właścicielka apartamentu, akcentując swoje imię po francusku. Choć prawdopodobnie jest Niemką. Choć prawdopodobnie nie jest to w ogóle jej prawdziwe imię. Adam również nie nazywa się Adam. Ale to nie przeszkadza w niczym, ani jemu, ani wszystkim dookoła. Bo któż przecież z mężczyzn nie jest Adamem?

Zatem Adam mieszka w jednej z kilkunastu wież Wiary, którą z rzadka opuszcza. A gdy się przyjrzeć bliżej, to można by rzec, że z chwilą zamieszkania, czyli od 11 lat, opuścił ją dwa razy. Pierwszy raz na samym początku i raczej bez zbytniej potrzeby, bardziej z przyzwyczajenia. I drugi raz, gdzieś rok temu, w sprawach zawodowych. I gdy za pierwszym razem zrobił to bez obaw, za drugim czuł pewien niepokój, jakby opuszczał ląd stały, a wypływał w przestwór nieznanego oceanu. Od tego momentu unikał
poziomu 0.

Wieże Wiary pojawiły się w aglomeracji niecałe dwadzieścia lat temu.  Były one pomysłem na przeludnienie konurbacji, gdzie miasta nachodziły jedno na drugie
i politycznym planem na godniejsze i szczęśliwsze życie ich mieszkańców (jak zawsze). Elewacje wież Wiary zostały pokryte czarnym matowym materiałem chłonącym energię słoneczną. Na finale te niebotyczne budowle, przypominające swym kształtem antyczne pylony wykute w węglu wyglądały niczym potężne donżony, brodzące w morzu urbanizacyjnego morza.  Stały się one miastami w miastach, w których mieszkało, pracowało, żyło po kilkanaście tysięcy osób w każdym hubie. Adam żył w Wiarze nr 8. Największa była Wiara nr 12. Prawdopodobnie, gdyż tak podawały wszędobylskie komunikatory. Ale być może w nieustający potok informacyjny płynący ze ścian korytarzy, czy tez indywidualnych smartfonów, mógł wkraść się błąd. Na przykład taki, że to właśnie Wiara 8 była największa, albo taki, że w ogóle nie istniała. Kto by jednak przywiązywał uwagę do takich nieścisłości?

Adam budzi się o ósmej. Następnie poddaje się ablucji przy dźwiękach muzyki wypełniającej przestrzeń modułu mieszkalnego (no niech będzie to któraś z symfonii Beethovena). Stojąc przed ścianą lustra pokrytego mgłą pary wodnej nie widzi swego odbicia. Nie widzi takiej potrzeby, bo ileż razy można oglądać samego siebie. Następnie je śniadanie w ciszy zatopionej w szumie klimatyzatorów, którego umysł Adama już nie rejestruje. Potem celebracja ubioru. I wejście w szmer reklam na ciągach komunikacyjnych. Podróż trzema windami na poziom -14 do pracy, która polega na dozorowaniu maszyn utylizacyjnych. Godzina 18.00 to obiad w stylizowanych uliczkach z restauracjami na poziomie – 6, a następnie jazda na poziom +9 do ogrodów botanicznych rozciągających się przez pięć poziomów, aby odsłużyć pracę społeczną na rzecz wspólnoty. Później po pracy społecznej jazda do łaźni miejskiej na poziom +19, gdzie w niedorzecznie wysokiej temperaturze i oparach wody, ale bez nachalnych reklam, zacieśnia więzy społeczne, uskuteczniając rozmowy o zdarzeniach obwieszczanych w komunikatorach.
Z łaźni trafia do kapsuł regeneracyjnych, znajdujących się na poziomie wyższym. Po wszystkim jedzie do Charlotty przekraczając na poziomie +65 tzw. złotą zonę, zarezerwowaną dla mieszkańców prestiżowych, ale wyrobiona przez Charlottę karta otwiera mu bramy do nóg kochanki. Po wyjściu od niej ląduje do ogrodów rozrywki zlokalizowanych na poziomach +13 i +14. Odurzony wolnością wraca na swój poziom +53 przed północą.

Adam budzi się o ósmej. Następnie poddaje się ablucji przy dźwiękach muzyki wypełniającej przestrzeń modułu mieszkalnego (no niech będzie to Carmina Burana Orffa). Stojąc przed ścianą lustra pokrytego para wodną widzi siebie otulonego mgłą. Nie czuje potrzeby zobaczenie siebie, bo ileż razy można oglądać własne odbicie. Następnie je śniadanie w ciszy oblepionej szumem serwerów, którego umysł Adama już nie rejestruje. Potem z namaszczeniem się ubiera.  I w końcu wkracza w przestrzeń publiczną zanurzając się w monotonny dźwięk reklam atakujących uszy na ciągach komunikacyjnych. Podróż trzema windami na poziom -14 do pracy, która polega na monitorowaniu maszyn utylizacyjnych, trwa niespełna dwa kwadranse. Godzina 18.00 to obiad w stylizowanych na włoski charakter uliczkach z restauracjami umieszczonymi na poziomie – 6, a następnie jazda na poziom +9 do ogrodów botanicznych, które są prawdziwą perłą Wiary nr 8, aby odsłużyć pracę społeczną na rzecz mieszkańców wieży. Później po pracy społecznej jazda do łaźni miejskiej na poziom +19, gdzie w oparach wody i bezsprzecznie wysokiej temperaturze, ale bez nachalnych reklam, uskutecznia rozmowy o byciu, zacieśniając więzy społeczne.
Z łaźni trafia do kapsuł regeneracyjnych (cokolwiek to znaczy), znajdujących się na poziomie wyższym. Po wszystkim jedzie do Charlotty wkraczając na poziomie +65 do tzw. złotej zony, zarezerwowanej dla mieszkańców prestiżowych, do których przecież się nie zaliczał, ale wyrobiona przez Charlottę karta otwiera mu bramy do wykwintniejszego świata. Po wyjściu ląduje w ogrodach rozrywki zlokalizowanych na poziomach +13 i +14. Odurzony wolnością wraca na swój poziom +53 przed północą.

Adam budzi się o ósmej. Następnie poddaje się ablucji przy dźwiękach muzyki wypełniającej przestrzeń modułu mieszkalnego (no niech będzie to któreś z oratoriów Händla). Stojąc przed ścianą lustra pokrytego mgłą, przeciera ręcznikiem szklaną płaszczyznę. Nie widzi siebie. Z lustra zagląda  bezkształtna pałuba, jakby ulepiona z gliny. Z lekka zaskoczony wkłada szlafrok, wyłącza muzykę i z windy kuchennej wyciąga pyszne śniadanie przygotowane w czeluściach hubu, prawdopodobnie na poziomie -11. Szum tła nie dociera do niego, bo przecież nie może. Szykowanie się przed wyjściem do pracy jest nad wyraz przyjemne, gdyż za każdym razem dostaje windą towarową nowa kreację. Tak przygotowany wkracza w nowy wspaniały świat. Jazda windami, praca, obiad, łaźnia, kapsuły, Charlotta, balanga, sen. Jest dobrze. Jest dobrze. Wiara 8 jest bardzo.

Antoni Kreis

Życie każdego Człowieka wpisane jest w przestrzeń, w której wzajemnie przenikają się pojedyncze obrazy, z przeszłości, teraźniejszości i puste kartki, na których obraz zacznie się dopiero wyłaniać…

Przestrzenie egzystencji

Foto: Antoni Kreis

Artysta fotografik, fotografujący już od blisko 50 lat. Od 2003 roku jest członkiem ZPAF. Wieloletni członek Zarządu oraz Okręgowej Komisji Kwalifikacyjnej Okręgu Śląskiego ZPAF.
Laureat dziesiątek nagród w konkursach fotograficznych, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku aktywny i wielokrotnie nagradzany autor filmów tzw. amatorskiego kina niezależnego. Uczestnik ponad dwustu wystaw zbiorowych w kraju i za granicą, autor blisko 100 wystaw indywidualnych (w tym 43 premierowych). Organizator kursów fotograficznych i wykładowca na kursach i w szkołach fotografii.
Jego twórczość, zdaniem krytyków jest trudna do jednoznacznego zakwalifikowania: często zmienia zainteresowania – od klasycznego portretu, poprzez reportaż, pejzaż aż po nurt awangardowy. Często wykorzystuje techniki z pogranicza sztuk plastycznych. Ma opinię twórcy nieprzewidywalnego. Sam o sobie mówi, że „obserwuje i kolekcjonuje emocje i obrazy…”

Antoni Kreis jest również wspaniałym muzykiem (Whiskey River) oraz osobą piszącą niesamowite teksty.

Fotografie z cyklu „WHERE ARE YOU, ANDY?” oraz autoportrety artysty