Foto nr 31

Foto: Antoni Kreis

(…) Beata Mendrek

Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie…
Skrobię łyżką w pusty talerz, jak w puste serce, które pozbawione zostało resztki miłości. Puste, rozranione, samotne.
Twoje krzesło, ulubione… Boje się na nim usiąść. Boje się, że zaleje mnie tęsknota, jeszcze bardziej dotkliwie niż z daleka. Gdyby mogło mówić, opowiedziałoby mi o swoim bólu, o swojej samotności.
Boje się tej ciszy, która nie pozwala zapomnieć…
Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie… dlatego wyobrażam sobie, że jesteś, czuję Twój zapach i słyszę Twój głos. Opowiadasz mi o ostatniej podróży a ja śmieję się ciepło ciesząc, że wróciłeś i… jesteś. Patrzę w Twoje oczy i widzę, że tęskniłeś, że jesteś wykończony, ale szczęśliwy, bo jesteś z powrotem. Blisko… 
Smak gorącej orientalnej zupy to coś dużo więcej niż tylko podróż na inny kontynent. W Twoim towarzystwie, to podróż w czasie i przestrzeni…

Foto nr 29

Foto: Katarzyna Łukasik-Patoń

WILCZYCA Katarzyna Janota
Wilczyca – święta opiekunka, karmicielka. Dziki duch posiadający potężną energie, wyostrzone zmysły, aktywność w ciele. Naturalny sposób bycia bywa przedarty gwałtownością w działaniu, by chronić to co dla niej najcenniejsze. Jest silna, posiada niezwykłą moc, pozornie może sprawiać wrażenie uśpionej i niewzruszonej. Czuje, myśli, odbiera bodźce, czerpie naukę z doświadczenia, nie boi się cierpienia bo wie, że jest silna. Docenia i dba o siebie.

Foto nr 28

Foto: Łukasz Cyrus

TO CO POZA… Mirosław Badura

Czasem jak cień

Wskazujemy

Kierunek innym

Drogę do nieba

Mimo iż kolejna ściana

Wyrasta

Przed nami

I tak idziemy dalej

Szukając drogi

Aby osiągnąć

Nieosiągalne

Foto nr 27

Foto: Katarzyna Janota

KUSZENIE Krystian Gałuszka

Kawiarenka Morgenroth w Stacji Biblioteka pełniła również funkcję czytelni. Czytelni szczególnej, w której można było na życzenie wysłuchać płyty winylowej z bogatego zbioru rudzkiej książnicy. Adam przychodził zawsze godzinę wcześniej przed odjazdem pociągu, którym jechał do pracy. Wybierał z drewnianego kartkowego katalogu płytę do przesłuchania i prosił bibliotekarkę o jej odtworzenie. Sam z kubkiem gorącej czekolady siadał obok olbrzymiego kaflowego pieca z otrzymaną okładką płyty w oczekiwaniu na ucztę. Rozkoszował się klimatycznym miejscem, muzyką oraz, co nie było bez znaczenia, studiowaniem okładki. Wydawnictwa płyt analogowych uwodziły go formatem, a także formą edytorską. Jedne były minimalistyczne w swej koncepcji artystycznej, a inne niczym barokowy teatr snuły swą opowieść będącą ilustracją do muzyki zawartej na czarnym krążku. Ale nawet te najprostsze kompozycje, jak choćby słynny tak zwany „Biały Album”, który po prostu był wielką białą rozkładaną kopertą z wypukłym ślepym tłoczeniem napisu THE BEATLES na przodzie, posiadały swe rozkoszne smaczki. Bo przecież pierwsze brytyjskie wydanie mono z 1968 roku mogło wariantowo posiadać odrębną kolejną liczbę danego egzemplarza w formie pieczątki numerycznej odbitej pod nazwą płyty. Były to egzemplarze z szerokim dziesięciomilimetrowym grzbietem z wkładanymi z góry czarnymi kopertami wytwórni Apple Records, dopełniającymi całość idei kompozycyjnej, choć przeważająca ilość okładek pierwszego tłoczenia posiadała przecież wąski czteromilimetrowy grzbiet i białe koperty. Z kolei późniejsza edycja amerykańska tego czteropłytowego album posiadały zwykły drukowany szary tytuł zamiast ślepego druku wypukłego. Kto wie może sukces albumu wpłynął na światową karierę zastosowania kroju czcionki Helvetica? A może odwrotnie?

Tego dnia niestety stałe miejsce obok pieca było zajęte. Zatem Adam był zmuszony wybrać lokalizację obok jednego z trapezowych stalowych filarów podtrzymujących konstrukcję dworca. Usiadł z czarno-białą okładką płyty Józefa Skrzeka Wojna Światów – Następne Stulecie. Dźwięki muzyki z filmu Piotra Szulkina wcale go jednak nie relaksowały. Raczej bez zachłannego zaciekawienia, a bardziej z przyzwyczajenia przyglądał się płycie wydanej przez Polskie Nagrania w roku 1982. Zaglądając do środka koperty ze zdziwieniem zauważył, że od wewnętrznej strony wydrukowana była płyta Piotra Janczerskiego i Bractwa Kurkowego z roku 1977. Odkrycie tego kuriozalnego faktu nie zrobiło na nim zbytniego wrażenia, gdyż coś innego zaprzątało jego uwagę. Początkowo nie wiedział co to mogło być. Siedząc przy tafli szyby oddzielającej go od hali głównej, spoglądał bezradnie w zmultiplikowaną przez szkło przestrzeń biblioteki. Dopiero po chwili jego uwaga zwróciła się na pusty fotel przy jego stoliku. Był raczej nierzeczywisty, gdyż Adam odbierał go bardziej jako żywą istotę, a nie martwy przedmiot. Pusty fotel zniewalał go swym zapachem. Najchętniej przytuliłby policzek do jego oparcia, ale kontrolował się, choć nie do końca. Jego powab był na tyle silny, że przepuścił pociąg do pracy. Woń unosząca się z fotela wychodziła poza tradycyjne schematy. Była dość niespotykana, niejako zaskakująca, orbitująca pomiędzy olibanum, tytoniem i cedrem. Nie była jednak ciężka i przytłumiona, a wręcz przeciwnie, posiadała chłodną świeżość, a zarazem lekkość wywołującą stan niemalże podniecenia. Adam nie był specjalistą od perfum i nie mógł posiadać wiedzy podstawowej o współczesnych dokonaniach perfumiarzy. Gdyby o nich miał pomyśleć, widziałby oczami wyobraźni perfumiarza, który w swojej pracowni, położonej zapewne wśród pól Grasse, miesza kwiatowe olejki w miedzianych alembikach, poszukując kompozycji uzewnętrzniających piękno urody, uwodzących zmysły tęsknotą spełnienia. Niestety współczesna produkcja perfum, odbywa się w nowoczesnych laboratoriach. Ich produkcja oparta jest o aromamolekuły, które z jednej strony przypominają zapachy znane tradycyjnemu perfumiarstwu, z drugiej kreują zapachy nowe, nieistniejące naturalnie. Nadto, aby zwiększyć oddziaływanie perfum molekularnych dodaje się do nich feromony, które same w sobie są bezzapachowe, ale działają bezpośrednio na podświadomość. Adam nie wiedział tego, ale szczerze mówiąc mało go to obchodziło, gdyż ani przez sekundę nie pomyślał o perfumach, a tym bardziej o perfumiarzach. Adam poczuł zapach wymarzonej Ewy. Jego jestestwo doznało stanu, którego nigdy nie doświadczył. Czuł się jak wystrzelony z katapulty. Przerażony i kwiląco zadowolony. Od tego czasu jego częsta bytność w kawiarni Morgenroth w Stacji Biblioteka stała się na tyle intensywna, że bibliotekarki zaczęły go traktować jako stały element aranżacji wnętrza. Adam siadał przy stoliku przy filarze przyglądając się dyskretnie udręczonym wzrokiem wszystkim kobietom korzystającym i z biblioteki i z dworca. Przy okazji mimochodem spoglądając na ekran, na którym wyświetlano historię obiektu, stał się specjalistą z zakresy dziejów biblioteki, która jako jedyna na świecie mieściła w sobie dworzec, a nie odwrotnie. Jego stan zauroczenia raz był większy, raz mniejszy, z czego późnym wieczorem  samotnie w domu miarkował, że osoba, której poszukiwał, od czasu do czasu musiała siadać przy stoliku obok stalowego filaru.

Adam nie tracił nadziei. Mijały tygodnie i miesiące. Aż pewnego jesiennego dnia drobna postać kobiety, ubranej w czerwony raglan, zatrzymała się po drugiej stronie szyby i jakby mimochodem odwróciła się w jego stronę. Ich wzrok się skrzyżował. Trwało to zaledwie przez chwilę, ale Adam odczuł jak zamiera czas. Wszystko się zatrzymało. Planeta przestała się kręcić.  Kosmos opustoszał wypełniając się nieznajomą. Formuła piękna się wypełniła. Kiedy Adam wrócił do rzeczywistości, kobieta niespiesznie się już oddalała. Niemalże wywracając stolik, wyskoczył z kawiarni i pognał za nią. Postać kobiety skierowała się nie do przejścia podziemnego, z którego można było przedostać się na perony dolne, ile do korytarza prowadzącego na dworzec górny. Adam pobiegł za nią, choć wiedział, że jest to niemożliwe, gdyż dworzec ten został zlikwidowany 20 lat temu.  W końcu nieznajoma przystanęła, czekając aż ją dogoni. Kiedy para odchodziła, było słychać zgrzyt składu zatrzymującego się na nieistniejącym peronie dworca górnego, a bibliotekarki melancholijnie spoglądając w ich stronę, kiwały dyskretnie ze zrozumieniem głowami, wiedziały bowiem, iż prawdziwą miłość można spotkać tylko w bibliotece.

Foto nr 26

Foto: Jolanta Rycerska

(…) Paweł Dusza

czekam już
dwa życia
i czuję że nie przyjdziesz
nie polubisz
może wymyśliłem sobie
ciebie


i choć mój świat
zamglony
to będzie ci w nim dobrze
zrobię wszystko
albo nie zrobię


nic

Foto nr 25

Foto: Beata Mendrek

USTA Marian Piegza

Artystyczna fotografia, podobnie jak obraz, zmusza swym przekazem do refleksji. Czasami bywa, iż wywołuje ciąg skojarzeń. Tak było też w przypadku zdjęcia pokazującego kobiece, lekko rozchylone i umalowane usta, a poniżej mikrofon. Tajemnicza twarz, gdyż bez jej górnej części. Brak zatem oczu, które są najlepszym wyrazicielem uczuć, wszak usta mogą się śmiać, wypowiadać miłe słowa, a oczy będą zimne lub bez wyrazu.

„Twoje oczy/ Twoje usta/Twoje ręce/Twoją twarz/ Zostawić mam” – śpiewała swego czasu Agnieszka Chylińska, a inna piosenka sprzed lat głosiła: „Twoje usta rozpalone/Twoje oczy roześmiane”, w kolejnej zaś proszono „daj mi twe usta”, a jeszcze starszy szlagier stwierdzał, że „usta milczą,/serce śpiewa”. Już te fragmenciki znanych utworów śpiewanych dowodzą, że oczy, a jeszcze bardziej usta są częstym motywem kompozycji.

Pięknie ujął to Jan Brzechwa w wierszu „Te same usta”, pisząc: „Gdy nocą letni omdlewa znój,/ Twe usta szemrzą: „tyś mój, tyś mój”,/ Twe usta czynią tajemny znak,/Abym całował je tak – a – tak.”

Czy można się dziwić, że usta są inspiracją dla twórcy? W żadnym wypadku.  Usta – szczególnie kobiece, podkreślone makijażem – przyciągają męskie spojrzenia i zachęcają do kontaktu. Potem te usta mogą szeptać czułe słówka, mogą wypowiadać słowa miłości, westchnieniem podkreślić intymność chwili. Jednak te same usta mogą ranić ostrym słowem, mogą rzucać oskarżenia, klątwy, a często doprowadzone do ostateczności bluzgać wulgaryzmami. Mogą wznosić modlitwy lub tryskać bezbożnym jadem. Zastanawiamy się wtedy, czy te słowa wychodzą z ust tej samej osoby, która wyrażała nimi radość, miłosną ekstazę?

Usta człowieka, zdobione wargami, kryją za sobą zęby. Te zaś są niemal niezbędne przy spożywaniu posiłków. Mogą także kąsać miłośnie i wściekle gryźć w chwilach złości, czy zagrożenia,  upodabniając ludzi do dzikich zwierząt. Zęby pokazujemy w uśmiechu, lecz często też niemal szczerzymy w zwierzęcym odruchu wściekłości.

Zatem musimy się zgodzić, że usta to potężna broń człowieka. Możemy nimi wypowiadać słowa wzywające do działania, nawołujące do walki. Możemy wzniecać nimi aplauz, albo nakazywać totalne milczenie. Usta są pomocne w artykulacji głosek i tym samym w budowaniu wyrazów, tworzeniu zdań. Dzięki nim się komunikujemy z innymi ludźmi. One mogą również tworzyć inne dźwięki, jak świsty, charczenia, mruczenia, co z pewnością niegdyś poprzedzało umiejętność mówienia.

Doświadczenie dowodzi, że każda broń z czasem musi ulec pewnemu wspomaganiu. Dlatego też wymyślono m.in. mikrofon, czyli urządzenie wzmacniające głośność dźwięku. Jednak i on w ramach postępowego pędu ulegał wielokrotnej modyfikacji i ulepszaniu.

Zatem usta i mikrofon to elementy niezbędne w środkach masowego przekazu typu radio, telewizja, film, słuchowisko itp. Wykorzystywały je zawsze siły władzy. W czasach PRL na ulicach miast rozwieszone były głośniki siejące wymaganą propagandę. Jednak sam głośnik i mikrofon zawsze wymagały ust, które podawały nakazane treści. Czasami usta nie zgadzały się z wypowiadanymi (czytanymi) słowami, lecz konformizm, czyli bezkrytyczne podporządkowanie się normom, wartościom i poglądom uznanym za obowiązujące, zmuszał je do uległości. Tak więc można tu wrócić do początkowej myśli, iż brak oczu, ich wyrazu jest tu nader istotny.

Być może autor zdjęcia chciał nam w ten sposób przekazać, byśmy byli powściągliwi w odbiorze słów, byśmy niczym święty Tomasz nie uwierzyli, póki nie zobaczymy?…

Foto nr 24

Foto: Kamil Gajda

(…) Antoni Kreis

To był sen. Dziewczynka z Zapałkami śniła o tym, że wokoło jest ciepło, sucho i bezpiecznie. Zima odeszła, śniegi stopniały a wraz z Wiosną przyszły dodatnie temperatury, dzięki którym brak ciepłego odzienia nie był już problemem na miarę życia i śmierci. Była brudna i zmęczona – to fakt, ale najważniejsze, że udało jej się zamienić pudełko z zapałkami – dziś już niepotrzebne, na duży bochenek chleba. Głód jej nie grozi, a jak trochę odpocznie pójdzie umyć się w strumyku!

A może…? Gospodarz domu, na progu którego usiadła wpuści ją do środka i będzie mogła w nim zamieszkać? Świat jest przecież taki piękny, a sny jeszcze piękniejsze!

Foto nr 22

Foto: Katarzyna Janota

MODLITWA Antoni Kreis

O Panie Nasz, Któryś Jest W Niebie

Z Aniołami Jak Motyle, Które Wielbią Ciebie

Aniołami, Co W Kolorowych Sukienkach

Które Im Szyła Święta Panienka

Zapomniany W Kącie Dziś Ciemnym Leżysz

W Dobro I Miłość Na Świecie Nie Wierzysz

Dawno Już Cię Z Obłoków Strącili

Do Krzyża Żelazem Okrutnie Przybili

Samotny, Przez Wszystkich Dziś Opuszczony

Dziobią Twe Ciało I Kruki I Wrony

Ludzie Cię Nie Chcą, Innych Mają Idoli

Cisza I Pustka Wnet Cię, Jezu Zaboli

Rozpaczy Wokół Słychać Odgłosy

Znów W Miastach I Na Wsiach zapłonęły Stosy

Wojna Na Świecie! I Znów Jest Wesoło

Pod Czerwoną Gwiazdą Diabły Tańczą Wkoło

Господи, благослови мир у світі  (Pobłogosław Panie, Daj Pokój Na Świecie)

Ми просимо вас, ми ваші діти  (My Cię Prosimy, My Twoje Dzieci)

Cлава Україні i wszystkim innym…